niedziela, 19 sierpnia 2012

Niedziela na wsi

Propozycja jaka padła miesiąc temu nie wywołała entuzjazmu. Jazda konna była jakimś epizodem z przeszłości, urlop zapowiadał się skromnie, a do tego trzeba było jechać gdzieś, gdzie to jest?, jak sobie poradzę?.... następne tygodnie zmieniły podejście i nie mogłem się doczekać.
 

W cieniu koło południa było 30 stopni, jednak w Dębogórze było znacznie chłodniej. Autobus jadący w stronę Tuczna był istną sauną, po tym jak wysiedliśmy przywitał nas przydrożny krzyż i bardzo znośne powietrzne. 

I zaczęliśmy przechadzać się po " Dębogóra Ranch" (Link do Rancza), oczywiście należy przypomnieć że jest to stadnina typowa dla tych co lubują się w stylu country, który jest bliższy naszej słowiańskiej duszy ;)) 

ISKRA - SUPER KLACZ

Stajnia. Buchnął dawno zapomniany zapach, dawno zapomniane nawyki. Ostatni raz jeździłem na jakieś eskapadzie do Racotu. Oczywiście wszystko zapomniałem, to że wsiadłem i nie spadłem to tylko cud. Na zdjęciu powyżej Iskra. Najspokojniejsza i najwierniejsza klacz jaka w życiu widziałem. Krok w krok za swoją właścicielką. 

foto by B. L.
 Pierwsze chwile na koniu są zawsze takie same, ta dezorientacja a po chwili błogi spokój. Jak usiedliśmy po jeździe to nie czułem zmęczenia.

foto. by B. L.
Nie byłbym członkiem swojej rodziny jakbym nie skrytykował własnych zdjęć, dlatego tylko powiem że wyglądam katastrofalnie, ale to nie blog związany z modą (i wyglądem) dlatego skoncentrujmy się na tym jak było. Na początku spodziewałem się klasycznej stadniny gdzie sztywno jeździ się na niewygodnych siodłach, w stresie że koń zaraz nas zrzuci. Okazało się że ranczo jest nam bardziej pisane, w końcu w tak "spiętej" rzeczywistości jakiej żyjemy warto odpoczywać w takich miejscach. Gdzie ludzie są otwarci i bezpośredni, i nikt nie traktuje cię jak obcego.  Nie pytając widać że panuje tam fajna atmosfera, w takich miejscach to po prostu czuć ;) Pozdrawiam wszystkich z Dębogóra Ranch i dziękuję p. Anicie za wsparcie i cierpliwość. 

Pamiętajmy że jazda konna to NIE jest snobizm, to szlachetny sport, który nie tylko relaksuje ale uczy cierpliwości oraz szacunku. Brzmi to górnolotnie, jednak jest prawdziwe. 
Może jeszcze tam wrócę?? 





piątek, 17 sierpnia 2012

MM - collage


Collage z fr. - /kolaż/ oklejanie, naklejanie, zaklejanie papierem, jednak są słowniki mówiące o konkubinacie (!)
Najogólniej jest to francuskie (czasem znajdziemy że hiszpańskie) określenie na nasze polskie "wydzieranki", technika jest jednak bardziej subtelna bo zazwyczaj elementy są wycinane, rzadziej wydzierane z czasopism, katalogów, periodyków, rozsypujących się ksiąg, im bardziej kolorowo tym rzekomo lepiej, mnie przekonuje bardziej kompozycja oraz proporcja. Najczęściej jest to też dzieło plastyczne w którym wykorzystano parę technik artystycznych. Oczywiście należy wspomnieć że ta technika nie oznacza że do obrazu przyklejamy rowerzystę/tkę, pisze o tym ponieważ społeczeństwo nasze pomimo wielu lat nauki niekoniecznie spotkało się z tym terminem i parę razy wykształceni okazali wielkie zdziwienie. Zawsze interesowały mnie sprawy niecodzienne, ot taki pierwszy hipster byłem :P 

Wracając do meritum, dzisiaj prezentuję bardzo fajne rozwiązanie dla wszystkich którzy obiekt swoich zainteresowań chcieliby zobaczyć na ścianie w postaci niecodziennego obrazu czy zdjęcia. Pomysł pojawił się jak u obdarowanej zgromadziła się poważna ilość zdjęć, w wersji elektronicznej, Marylin Monroe którą lubi. 


Jednak na początku było wiele propozycji nieprzekonywujących. Starą ramę, z imitacją złoceń kiedyś otrzymałem, tło to polakierowana płyta. Zdjęcia zostały wydrukowane w technice laserowej (taki druk jest coraz tańszy), i przyklejone klejem Magic (niby wygląda jak szkolny, ale ma właściwości spoiwa introligatorskiego).  Minął rok od wykonania tej efektownej ozdoby i jak dotąd nic nie wyblakło i nie odpadło. Takie kompozycje można zabezpieczać lakierami do drewna, najlepiej żeby na bazie wody, półmatowe - sprawdziłem. Całość ma ok. 60 na 80 cm. 

Pozostawiam Was z tym pomysłem na najbliższe dni,póki co to wolne dni okazują bardzo zajęte. 

niedziela, 12 sierpnia 2012

pomiędzy ....

Witam!

Od paru dni mam więcej wolnego czasu, w końcu wypracowałem sobie wymarzony urlop. Jednak planów jest multum ale możliwości aby je zrealizować trochę mniej. dlatego tak dużo chcę zrobić w tym czasie, aby móc sobie powiedzieć za paręnaście dni "jestem zadowolony".

Chciałem zrobić serie postów na temat mojego miejsca zamieszkania, dzielnicy w której mieszkam oraz sąsiedniej, z której to pochodzą moi przodkowie.




Pomiędzy jednym remontem, a odwiedzinami, a jeszcze festiwalami/koncertami zamieszczę co ciekawsze posty. W końcu prowadzenie bloga jest na liście spraw bardzo ważnych.
Pozdrawiam wszystkich odwiedzających. Korzystajmy z letniej pory bo zimą śniadanie na trawie już tak nie smakuje ;)