Witajcie!
Przychodzi czas kiedy trzeba zacząć nowy etap w życiu, brzmi to jak slogan ale okazuje się całkiem prawdziwe. Nie zmieniam całości - dodaje tylko nowość - czyli ten blog.
Parę lat temu kiedy jeszcze żyła moja babcia, podczas kłótni z mamą odnośnie pochodzenia, kto uczył się francuskiego, czyj dziadek miał powóz i białe rękawiczki i kto właściwie był tym stangretem, uświadomiłem sobie że szlachectwo to nie do końca pochodzenie. To styl życia oraz (to co dla mnie najważniejsze) wartości które przekazujemy i które są obecne w naszej codzienności. Przeczytacie tu zarówno o tzw "lajfstajlu", remontach/aranżacjach domowych (na majątku:P), nowościach czytelniczych, historiach rodzinnych a także tradycjach wielu pokoleń, a nawet o moim ulubionym międzywojniu.
Jednakże żeby nie tworzyć takiej patetycznej atmosfery, pokażmy że przodkowie też umieli się bawić ;) zapraszam wszystkich do czytania i oglądania.
Blog zapowiada się niesamowicie! Już nie mogę doczekać się kolejnych postów. Chętnie poczytam o szlacheckich ideałach i o miedzywojniu:)
OdpowiedzUsuńCzy moi przodkowie mieli jakieś arystokratyczne korzenie nie wiem, bo nie badałam nigdy historii swojej rodziny, ale coraz częściej o tym myślę (zresztą wypadałoby to zrobić jako osobie, która za chwilę kończy studia historyczne). Lubię za to wyobrażać sobie - stosownie do sytuacji, że jestem jakąś tam właścicielką ziemską no i staram się w swoim mieszkaniu przywołać klimat "dawnych czasów". Czasem wystarczy tylko filiżanka, by przenieść się 100 lat wstecz. Do usłyszenia!
Drzewo genealogiczne? Polecam, słuchanie i odkrywanie historii przodków zaczyna być w miarę przejrzystą lecz tajemniczą historią, z wieloma wątkami, nie tylko romansowymi. Czasem drobna opowieść starszej pani, dalekiej krewnej zapada nam w pamięć na długie lata - w końcu dotyczy naszych "protoplastów", po których częściej dziedziczymy wady, niż majątek lub zalety :P
UsuńInspiracji do wskrzeszenia idei bloga "sprzed 100 lat" jest parę:
- historie moich przodków,
- chęć dzielenia się wiedzą(niedużą ale zawsze) o międzywojniu
- przywołanie klimatu,
jednak punktem kulminacyjnym okazało się przeczytanie twojego postu "W ziemiańskim dworze" i lektura opisanej tam książki pod tym samym tytułem :))
Tak Emnildo, mademoiselle inspiruje! dziękuje :)
Masz rację, pozwól że dorzucę słówko w tym temacie po angielsku, bo taki fragment pewnego dialogu chodzi mi po głowie " Royalty should be the kind of person you are, not something you are born with" tylko w tym przypadku "royalty" trzeba wymienić na "nobility". Ciekawa jestem jak się rozwinie Twój blog.
OdpowiedzUsuńdziękuję za trafne zdanie, które wspaniale wpasowuje się w to, co skłoniło mnie do założenia bloga.
UsuńWitam w gronie blogerów :)
OdpowiedzUsuńJako jaśnie pani hrabianka, zapraszam do towarzystwa;)
Również miałam problemy z wpasowaniem się w szarą masę. Z jednej strony, przez bardzo długi okres czasu myślałam, że mam wyłącznie chłopskich przodków, z drugiej strony, zawsze miałam dość wyrobiony gust - styl a la blachara był dla mnie nie do przyjęcia, ponadto zawsze czułam upodobanie do dobrych ciuchów i kosmetyków.
Witam siostro polonistko!
UsuńPochodzenie nasze zawsze wpływa na nas samych, jednak jak pokazuje zwyczajne życie i psychologia teoretyczna, zawsze w sobie czujemy kierunek w którym powinniśmy się rozwijać. I tak też zrobiłem w tym wypadku. :)
Dżentelmeni kosztują domowej nalewki?:)
OdpowiedzUsuń:) dopiero teraz zauważyłem twój wpis!
Usuńraczej domowe winko, jednak aż tak dobrze nie znam historii rodzinnej żeby wiedzieć co to był za napój, można podejrzewać że byli pełnoletni :)