poniedziałek, 15 października 2012

Zakamarki siedziby.


Witam w ...



 ... swojskim pałacyku. Czytam multum opisów prywatnych mieszkań, przeglądam blogi i czasopisma, wszyscy opisują swoje "lokale mieszkalne" prawie według tego samego schematu, którego chciałem uniknąć.  Po dłuższym zastanowieniu się dochodzę do wniosku że nie jestem tak kreatywny by zrobić to niesztampowo więc po prostu opisze parę zdjęć :)

Uwielbiam lampy kryształowe, ta jest imitacją,  rodzajem "żartu" z prawdziwego kryształowego żyrandola, który świecąc pokazuje ile kosztował. Ten czarny zbiornik kurzu jest jedną z rzeczy, którą na pewno bym zabrał przeprowadzając się bardzo daleko.  Gdzieś  połowicznie nawiązuje do lampy jaką miała babcia - dużej, złoconej, z prawdziwego szkła, z wieloma szczegółami oraz 4 kloszami w kształcie niebanalnych muszli. 




***
codzienny widok o poranku ... 







Półka wraz ze starą lampą jest jednym z miliona kątów jakie powstały w wyniku moich działań, zazwyczaj jest tam stała ekipa: obrazek + lampa + bibelot + (ewentualnie) książka. Tutaj jest nie inaczej, moje podświadome gromadzenie urządzeń dających światło jest zauważana przez domowników lecz przy pewnej rotacji przedmiotów użytkowych w obrębie "dworu" wszystko staje się mniej ważne. 
Jak widać "podążyłem" za modą letnią i wstawiłem obrazki z latarniami oraz wystawiłem muszle, brakuje figurki mewy  ;)) Jeszcze planuję wstawić parę zdjęć pokoju, pomarańczowy kolor zawsze przyciągał mój wzrok, dlatego też będzie się przewijał przez posty. Często coś kupuję lub stawiam w pokoju na wierzchu i orientuje się że oranż się wkrada podświadomie w moje życie. 


***   Z serii "Dygresji Niedzielnych": Rotacje Domowe   ***

Rotacje czy obieg przedmiotów na dworze zwyczajem dawnym jest.  Powędrował już zegar, pufy urody wspaniałej, obraz, sztaluga mini, oraz złota rama. Z jednej strony namawiany jestem do korzystania z portali aukcyjnych,  że warto mimo niewielkich zysków. Z drugiej miło widzieć że coś co nam służyło choćby jako ozdoba ma swoje drugie życie, i nie mam tu na myśli ekologii, slow life czy minimalizmu.   

***   Koniec   ***

Secesja, Alfons Mucha, Gustav Klimt i wszystko co secesyjne. Nie zalewam całego domu tym stylem lecz może kiedyś uda się zamieszkać w mieszkaniu z epoki.  Na razie czekam aż potanieją zastawy stołowe i kawowe z nadrukami tych artystów.  



***

Zbieractwo - cały czas coś się zmienia w mojej przestrzeni. Kaczki bynajmniej nie mają podtekstu politycznego - pojawiły się na długo przed jakąkolwiek akcja nowych partii. Wszystkie kupione są w Polsce, żałuję jedynie że w Krakowie żadnej nie znalazłem. Takie figurki czy z drewna egzotycznego czy też z kamieni półszlachetnych kojarzą się z małą wioską w egzotycznym miejscu gdzie tubylcy "produkują" te pamiątki z dużą dozą cierpliwości mimo że grosze zarabiają. 


***


Książki i czasopisma, i coś jeszcze. Miejsce na regale powoli się kończy. Często odwiedzam ulubione księgarnie, jakieś wyprzedaże też nie omijam. Gdybym czytał na bieżąco tyle, ile kupuje to musiałbym mieć naprawdę wspaniałe tempo. Widoczny album jest prezentem od rodziny. Może trochę to "niemiastowe" jednak zdjęcie obnaża moje nawyki kładzenia potrzebnych rzeczy pomiędzy rzadziej używane na półki. I tak woda toaletowa leży w tyle, za kruchą i nieużywaną popielnicą. Nie tak robią perfekcyjni, jednak do takich należeć raczej nie będę. Jeżeli ktokolwiek zapyta o przewody z lewej strony to odpowiadam że maskownica do nich jest szpetna, a głośniki są ważniejsze. W końcu nic tak jak ten sprzęt nie odtwarza rocka, arii operowych /współczuję sąsiadom/ oraz jazzu. 






























***

W takim otoczeniu spędzam od roku spokojne,  krótkie,  jesienne wieczory i nie tylko. Krótkie gdyż chodzę do pracy w różnych godzinach, późno wracam, czasem wcześnie wstaję. 

Dziękuję za wytrwałość w czytaniu gdyż przyszła wena na mój osobisty, trochę niecodzienny styl. Dziwi mnie że aż tak odkryłem zakątki mojego mieszkania, nie traktujcie tego ekstrawertyzmu jako cechy wrodzonej, to byłaby nieprawda.  Tym razem mogę obiecać że więcej zdjęć pojawi się w naprawdę niedalekiej przyszłości, gdyż pomysłów rodzi się wiele, a też inspiracje czasem są kwestią odpowiedniej chwili.


Pozdrawiam


2 komentarze:

  1. Jeżeli chodzi o modę na sezonowe dodatki, to mam do niej ogromny uraz z dzieciństwa, bo moja mama zawsze serwowała mi wystawki z jajkami, kasztanami, muszelkami, bombkami i wszystkim tym, co akurat było na topie. Dlatego jedyne wystawki jakie obecnie stosuję to Halloween i Boże Narodzenie. Ale fajnie, że Ty odnajdujesz w tym coś miłego :)
    Zastawę stołową z motywem sztuki Muchy, czy Klimta można w przystępnych cenach kupić na allegro.pl. Ja kupiłam jakiś czas temu dzbanek do herbaty dla Włóczykija za niecałe 50 złotych. Mam nadzieję, że i Ty coś znajdziesz. Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
  2. Sezonowe dodatki rozumiem trochę inaczej, u mnie w domu panował niewymuszony minimalizm okraszony moim i siostry nadmiarem energii i kreatywności. Moja babcia natomiast uwielbiała kryształy, dodatki typu zające i bombki oraz serwetki pod każdy wazon. Wychowany w takie schizmie dorosłem i tak też staram się czasem zajrzeć do ekskluzywnych sklepów, ściągnąć zagraniczny katalog czy też odwiedzić strony dobrych projektantów. Mimo wszystko staram się zdystansować do tego wszystkiego, w końcu geny "architektoniczno-projektowe" zobowiązują ;)))
    Może przyjdzie czas po prostu odwiedzicie z Włóczykijem moje kąty, na żywo obejrzycie wszystkie "wystawki" ;)
    pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń