poniedziałek, 2 września 2013

Po przerwie ... jesienne domy.



Witam!

Ostatnie dwa-trzy miesiące były pełne różnych zdarzeń, począwszy od negatywnych, skończywszy na takich które pozostają w sercu na zawsze. Między innymi byłem na wspaniałym weselu na podbeskidziu, w drodze powrotnej byłem w Krakowie... długo można by opowiadać. Dzisiaj postanowiłem wejść na bloga i dać znać o sobie, gdy spojrzałem kiedy wstawiłem ostatni post to trochę się przeraziłem. Tematy jednak "przychodzą" same z dnia na dzień :)

Zacznijmy od wnętrzarskich wydarzeń bierzących: pasjonaci IKEA będą zachwycenia nowym katalogiem, mimo że takowy nie posiada tematu przewodniego, mnie natomiast bardzo zainteresowała oferta ZARA Home, gdzie jesienny klimat trochę mrocznego, bardzo zachmurzonego przedgórza jest tłem do bardzo prostego domu, w stonowanych kolorach z retro, vintage i innymi stylowymi dodatkami. Po prostu tylko oglądać i się inspirować. Mój gust cieszy się ;)

Jesień zapowiada się w bardzo podobnie, będzie zimno, pochmurnie i każdy z nas będzie chciał; odnaleźć w domu przytulny kąt aby odreagować szarość i zimno jesieni (którą uwielbiam, zarówno zimną jak i słoneczną). Zapowiada się dużo ciekawego. Oczywiście i tak połowę jesieni spędzę "w łóżku pod kocem, z kawą i książką" jednak czasem będę działy się tez ciekawsze rzeczy.

pozdrawiam i zapraszam do obejrzenia co chce nam zaproponować ZARA Home































Dla zniecierpliwionych oraz bardziej zainteresowanych wstawiłem film ze STRONY gdzie dobrze oddano zarówno to co nas czeka, to co lubimy we wnętrach jak i klimat najnowszej kolekcji. Paradoks jest taki że nigdy bym nie pomyślał odwiedzając ich sklepy że mają tak dobrze opracowaną kolekcje i  koncepcję. Jak to można czasem się pomylić ;)






piątek, 31 maja 2013

od południa do wieczora...

Wolne dni nie zawsze kończą się wieczornymi spotkaniami, wyjściami do kina czy tam „gdzieś na miasto”, czasami po prostu lubię posiedzieć w domowym zaciszu i spokojnie korzystać z tego na co pracowałem i pracuję obecnie.  Jedną z takich ulubionych form popołudnia jest przeglądanie starych pudeł. Teraz postarałem się połączyć dwa w jednym – wiosenne porządki oraz zaglądanie w stare kartony.  Tak jak myślę o „zbiorach” to cały czas sobie powtarzam żeby przypadkiem nie stać się zbieraczem zatrzymującym wszystko co możliwe, ale też nie chce być super minimalistą nazywającym nawet drobne pamiątki śmieciami; gdzieś tam mieszczę się po środku.  Przynajmniej mam taka nadzieję.

Tak właściwie to najbardziej z tego wszystkiego lubię dwa momenty: kiedy ponownie oglądam stare monety, fotografie, kamienie półszlachetne itp., oraz kiedy wyrzucam już niepotrzebne papiery, jakieś inne zbędne rupiecie typu opakowanie do starych filmów, notatki o przedsiębiorczości czy regulamin pracy z byłej firmy.  

Do takich poważniejszych przemyśleń natchnęły mnie, jak zawsze, życie codzienne.  Nie tylko ja doszedłem do wniosku że to my powinniśmy panować nad przedmiotami, a nie odwrotnie; do tego jeszcze opowieści miejskie, rodzinne o starszych osobach które trzymały lub mają zasoby w razie wojny, czarnej godziny czy na inny nieprzewidziany wypadek… Po części tłumaczy je przeżycie obu wojen i komunizmu, lecz zazwyczaj po ich odejściu rodziny odkrywają „cuda” typu nową pościel z lat 70-tych, kupony tkanin sprzed 20 lat, komunistyczne zastawy stołowe, 30 nieużywanych popielniczek… 

Jednak teraz zajrzyjmy cóż takiego skrywają zakurzone pojemniki:


Włóczkowa koronka powstała dawno temu jako jedne z pierwszych dzieł Arachne 
====>  Blog Arachne link


Nie wiem czy ten sentyment jest właściwy lecz cały czas jakoś nie mogę wyrzucić tego reliktu przeszłości, gdzie grafika pamięta głęboki komunizm. 


Często odkrywamy jakieś stare druki, gazety, kartki  - czasem dzieje się to rzeczywiście lecz częściej widzimy to jako sceny  w filmach i serialach. Uwielbiam takie momenty dlatego sam gromadzę tak wyjątkowe wydania gazet, czy artykuły po to aby za jakiś czas mieć takie miłe niespodzianki. Dawniej częściej mogliśmy być zaskoczeni takimi "odkryciami' gdyż starych gazet używało się zamiast papieru pakowego, styropianu czy jako po prostu papier do wyłożenia pólek czy szuflad. 

Niżej jest klucz z dzieciństwa. Mój dziadek go odrdzewił i oczyścił, ja natomiast dużo później pomalowałem go złota farbą. Ten ciężki metalowy klucz kojarzy się mi z latem, z wakacjami gdzie cały dzień spędzało się w ogrodzie, biegało się, pomagało dziadkom, i oczywiście zbierało takie "skarby". Rejon gdzie dziadkowie mieli ogród był bardzo stary i wiele działek miało jeszcze stare altany z drewnianymi kratownicami, stare metalowe, kute bramy, wiele z nich mimo że uprawianych i doglądanych było mocno zarośniętych, stylem nawiązując do angielskich ogrodów z bajek i opowiadań. 

Zdjęcia pokazują tylko część zbiorów, właściwie to starczyłoby na dziesięć postów... a Wy jakie macie rzeczy które są właściwie zbędne, jednak nie chcecie się z nimi rozstać??



PAMIĄTKOWY MEDAL PO MOIM DZIADKU, OTRZYMAŁ TO ODZNACZENIE Z OKAZJI 40 LAT PRACY.

PRZYWIEZIONA ZE STANÓW ZAPALNICZKA, NIE JEST TO ZIPPO ALE MA SWOJĄ KLASĘ MIMO ŻE JEST W NIEJ ZAMONTOWANA POZYTYWKA, MOŻE ZAKRAWAĆ TO O KICZ JEDNAK WARTOŚĆ SENTYMENTALNĄ MA NIE DO OPISANIA.

ORYGINALNY MATCHBOX, I DO TEGO RETRO

DAWNO, DAWNO TEMU ;) KIEDYŚ ZBIERAŁEM KAMIENIE PÓŁSZLACHETNE, CHOCIAŻ TAK ŚREDNIO SIĘ NA NICH ZNAŁEM, NA RAZIE ICH NIE WYSTAWIAM NA PÓŁKI. MOŻE KIEDYŚ?


ULUBIONY. NAZYWANY SMOCZYM
..
POZDRAWIAM!

niedziela, 5 maja 2013

Wiosna aktywnie :)

 Poznań za pół ceny oraz majówka m. in. z Multikinem wraz z innymi atrakcjami z końca kwietnia wyrwały mnie z marazmu przedwiosennej zawieruchy pogodowej. Mocne słońce wraz z ciepłym, pachnącym wiosną powietrzem porwało mnie, tak jak innych, z domowych pieleszy do miasta tętniącego życiem, tęskniącego do spacerów wieczornych, przechadzek w dzień, powrotów nad ranem i wielu innych powiązanych z tym atrakcji. Dzisiaj chciałem przedstawić parę ciekawych atrakcji dostępnych nie tylko w Poznaniu.

Zacznijmy od premier filmowych

Pozycją obowiązkowa dla miłośników szeroko pojętego międzywojnia jest "Wielki Gatsby". Zapowiada się jako dobry melodramat, wraz z wspaniałą scenografią i efektami, które (być może celowo) są lekko przerysowane; mimo wszystko niecierpliwie czekam na premierę.


Wiele osób dziwi się czemu lubię oglądać ciężkie filmy, oraz czemu darzę takim sentymentem polskie filmy tego kalibru. Wtedy zastanawiam się czy pytający ma jakiekolwiek wymagania wobec oglądanego dzieła, ale też lubię oglądać filmy mające chociaż zarys drugiego dna, odrobinę przesłania. Jednym z takich filmów po "Róży" oraz "Pokłosiu" jest tegoroczny dramat "Oszukane". Fabuła opiera się na pomyłce popełnionej przed laty, która na jaw wychodzi powoli i boleśnie, a mimo tego nie przynosi ukojenia. Więcej w zapowiedzi. 


Żałuję że nie poszedłem do kina na Nędzników, i w takiej "nędzy umysłowej" pewnie pozostanę póki ktos mi nie podrzuci tego filmu ;) W ramach pocieszenia chcę pośmiać się na Almodovarze, jego barwne postacie, mieniąca się kolorami scenografia oraz przewrotność dialogów przywracają najlepszą energię witalną. Na wiosnę energii nigdy za mało. 


Zdaję sobie sprawę że chodzenie do kina kosztuje jak każda rozrywka lecz "odkryłem" niedawno mnogość ofert promocyjnych w kinach (np. promocje tygodniowe w Multi, czy też czwartki w kinie Muza). Jakkolwiek nawet najbardziej napięty budżet poradzi sobie z drobnym wypadem do kina ;) Oczywiście można poczekać aż znajdziemy to  w  zasobach internetu.

***

Aktywności tytułowe mają też odniesienie do powrotu do dawno zapomnianych zwyczajów - spacerowania oraz odwiedzania dalszych znajomych. W ubiegłych latach bardzo często spacerowałem po parę kilometrów co dawało mi ukojenie, wyciszenie oraz kawał dobrego wysiłku fizycznego. Polecam zabieranie towarzystwa równie też lubiącego spacery oraz mającego orientacje w terenie. Dla mnie zawsze ważne jest obranie konkretnego celu, gdyż trasa zawsze po drodze gdzieś się wyklaruje, i żadne planowanie jak w GPS-ie nie zdaje egzaminu..

Poznań za pół ceny nie była bardzo porywający gdyż musiałem większość tego weekendu spędzić na różnych obowiązkach, co nie oznacza że nie skorzystałem w ogóle. Nabyłem grubą książkę o architekturze w Poznaniu w latach 1780 -1880, który uważam za bardzo ciekawy i rozwojowy dla mojego miasta. link do książki.

Przeglądając książki i albumy w Salonie Posnania, przy ul. 27 grudnia, w budynku Arkadii (tam gdzie Empik), spokojnie mogłem obejrzeć album jaki sobie upatrzyłem, i który być może kupię czyli Na starym Grunwaldzie Link do albumu. Oferta "za pół ceny" była dosyć mizerna jeżeli chodzi o Wydawnictwo Miejskie, lecz oczekuję na inne promocje. Co ciekawe w sklepie internetowym przedruki starych map oferowane są w kosmicznej cenie (cały zestaw) a w sklepie stacjonarnym oferowane są pojedyncze egzemplarze za nieduże pieniądze. Obecnie prawie każda dzielnica została już opisana w Kronikach Miasta Poznania, dzięki czemu każdy mieszkaniec może poczytać o swoim "fyrtlu"*.


Po tych wszystkich eskapadach które w większości pominąłem spokojnie zaszywałem się z retro kryminałem i odpoczywałem od wrażeń. 

Oby wiosna trwała długo.

-----------------
* fyrtel - z gwary poznańskiej, określenie na dzielnicę, bliską okolicę, miejsce zamieszkania

środa, 27 marca 2013

Zakupoholizm contra rzeczywistość.

Jak już parę razy wspomniałem lubię kupować, jednak zakupoholizm kiedy to nadmiar przedmiotów pozostaje niewykorzystany a "debet na koncie" rośnie to krótki epizod z przeszłości. Zabrzmi to banalnie ale nauczyło mnie to lepszego gospodarowania się oraz szacunku do własnych pieniędzy, już nie żyję z dnia na dzień, myśląc że coś się jutro polepszy albo też "jakoś to będzie". Zawsze wspominając kwestie nieodpowiedzialnego życia wspominam kiedy naprawdę ostatnie pieniądze zostały wydane bardzo niegospodarnie, totalnie nie jak poznaniak. Dobrze, może też nie wyliczam wszystkiego dokładnie, pisałem o tym parę miesięcy temu - planuje wydatki i nie jest źle. 


ZAKUPY W 1937 ROKU;  fotografia pochodzi ze strony:
http://www.desmoinesregister.com/article/20110101/NEWS13/301010006/Old-time-photo-day-Winter-shopping?nclick_check=1

Zmieniłem swoje podejście trochę ze względu na sprawy wiary - katolicyzm jest przeciwny gromadzeniu dóbr materialnych, gdy celem ostatecznym jest życie wieczne; daje to na tyle dużo do myślenia że zaczynamy podchodzić inaczej do tzw funkcjonalności rzeczy oraz gromadzenia. Tak, przyznaje się że nie jestem minimalistą ani też nie stronie od nabywania nowych rzeczy. Wprowadziłem już dawno niepisane zasady do swojego życia aby nie to co ma mi służyć nie zaczęło panować. 

-Zadaje sobie pytanie po co, dlaczego chce to kupić i czy nie mogę tego zastąpić czymś innym, w jakim celu chce to mieć?? - najczęściej okazuje się że nie jest to przedmiot/urządzenie niezbędne do egzystencji. Podobne rozumowanie odnosi się także do bibelotów. Najczęściej sobie powtarzam że nowy, piękny przedmiot nie sprawi że będę szczęśliwszy. 

-Seryjność. Czy mając masę niepasujących do siebie bibelotów i mebli będę mistrzem eklektyzmu?? Raczej nie ;) Zazwyczaj lepiej jest uzbierać i posiadać jeden, dwa "konkrety" niż zalać się masą 'tandety' - też banały, jednak mocno zapomniane i pomijane. Np. - kupując ceramikę, szkło czy figurki zwierzątek starajmy się wprowadzić jakiś motyw, wspólny temat, jeden styl. Chyba że jesteśmy kolekcjonerami mini filiżanek czy dzwonków za całego świata :)

-"eko - pozytyw" Najczęściej szybko się nudzę niektórymi tkaninami, poduszkami czy też bibelotami. Jeżeli nie poszło na takowe pół pensji lub tez nie są pamiątkowe to po prostu wydaję je dalej. (Może w przyszłości zacznę odsprzedawać dalej) "Stara" firanka (2letnia) może kogoś ucieszyć a ja i tak kupię coś innego lub już posiadam coś nowszego.

- Wyprzedaże / Promocje. To są narzędzia marketingowe a nie ukłon w stronę klienta. To że dany towar jest przeceniony NIE znaczy że jest warty tejże ceny, nawet promocyjnej. Już nie oglądam wyprzedaży po to aby coś kupić. Zazwyczaj jadę na jakieś "sale" czy inne "wyprze" gdy czegoś konkretnego potrzebuję. Coraz rzadziej zdarza się mi kupić "na zapas" - tu działa zdrowy rozsądek - jak widzę że coś co naprawdę potrzebuję/używam jest rzeczywiście taniej to po prostu kupuję. 

- Zakup na lata?? Obecna rzeczywistość zalewa nas milionami produktów, rzeczy, różnego rodzaju sprzętami których trwałość jest minimalna, i zazwyczaj obejmuje gwarancję a nawet krócej. Jeżeli chcemy kupić coś co ma służyć wiele lat naprawdę trzeba się dobrze wyedukować. Często markowe i drogie sprzęty RTV produkuje ta sama fabryka co sprzęt tzw budżetowy. Fora internetowe zazwyczaj obnażają prawdę a rozmowy ze znajomymi ujawniają często obraz całej sytuacji.. Markowe to nie zawsze dobre, tanie nie oznacza gorszego, a opinia to nie wyrocznia.


REKLAMY JUŻ PRZED WOJNĄ ZACHĘCAŁY DO NIE ZAWSZE POTRZEBNYCH ZAKUPÓW
Skan pochodzi ze strony:
http://www.sfora.pl/Zobacz-jakie-prezenty-kupowali-Polacy-przed-wojna-g50813-147514

Zadaję sobie sprawę jak wyglądają takie "fajne rady" wobec rzeczywistości. Proces myślenia zaczął się kiedy oglądałem metamorfozę angielskiego domu jednorodzinnego gdzie 5 czy 6 pokoi zajmowały przedmioty zgromadzone przez jedną kobietę! Tłumaczyła że gdy otrzymała odszkodowanie po matce to kupowała różności aby zagłuszyć emocje. I tak zapełniła cały dom. Mówi się często o kupowaniu "depresyjnym" - stress jest odreagowywany na zakupach (najczęściej przypisywane kobietom). Często samo gromadzenie przedmiotów jest rodzajem reakcji na silne stresy, przeżycia lub też ucieczką od takowych. Psycholodzy by powiedzieli że buduje się fortecę odgradzającą nas od szarej rzeczywistości. Kiedy też gromadzimy i kupujemy?? Zapomnianym przykładem jest wybicie się z biedy, w momencie kiedy osoba wyrastająca w niedostatku lub nędzy ustabilizuje swoją sytuację, dorobi się, zyska lepszy status materialny zaczyna się swego rodzaju zabezpieczanie. Widziałem wiele przykładów kiedy tacy ludzie kupowali "bo wcześniej nie mogli sobie pozwolić", należy mieć dla nich zrozumienie bo w ich podświadomości zawsze będzie wspomnienie najgorszych dni. 

Wiem że "Ameryki nie odkryłem" jednak od dłuższego czasu rozmyślałem nad całym konsumpcjonizmem, sprawami takimi jak "spisek żarówkowy" czy planowana żywotność produktów. Mając mniej, wydając mniej, czuje się lżej i jakbym posiadał więcej. Może to kwestia dojrzałości?? Mam nadzieję że lektura tego wpisu chociaż na chwilę skłoni was do refleksji nad konsumpcjonizmem oraz zakupoholizmem. 

Odkąd zdystansowałem się do kwestii posiadania trochę mi się żyje lżej. Nie chodzi tu o samo kupować czy nie?, tu należy zmienić stosunek do całej sfery materialnej w swoim życiu. To też ma związek z Wielkim Postem - czasem kiedy należy coś zmienić w sobie na lepsze.  

pozdrawiam

środa, 27 lutego 2013

"Przed" czyli tajemnice komnaty.

Miejsce w którym mieszkam jako że jest bardzo naładowane historią, nawet bardziej niż niejedna kamienica na starym rynku, za każdym razem daje mi natchnienie, czasem na nowy post (to akurat rzadko), innym razem na gotowanie lub pieczenie, kawę lub czytanie (czy też inne popołudniowe "lenistwo") a czasem tez zachęca do przełamania stereotypu blokowego mieszkania jako miejsca NIE przeznaczonego do jakiegokolwiek innego stylu niż nowoczesny. Za każdym razem (a dzieje się to często) jak odbiegam od myśli powszednich to pojawiają się refleksje co tu działo się, na tejże dzielnicy, na tym terenie. Rano idąc do pracy myślę o rolnikach mających niegdyś te pola, o bogatych którzy budowali wspaniałe wille z ogromem pokoi i zakamarków, a wreszcie o pradziadkach i ich "włościach".Dzielnica w której mieszkam była przedpolem, tez i polem, wielu bitew i obu wojen, nie tylko światowych. Takie miejsce trochę zobowiązuje aby pamiętać o tym co było, i niekonieczne oznacza to przechowywanie starego hełmu niemieckiego ;)


Dzisiaj niespokojnie krążyłem po domu w poszukiwaniu zajęcia, gdyż po pracy nagle zrodziła się dosyć duża luka a trochę energii zostało. Postanowiłem że wstawię post o moim domu; wcześniej jednak rozmawiałem o  tym co chciałbym zmienić, żadnej rewolucji nie będzie, po prostu małe przemeblowanie, ale tez nowa komoda. Zdjęcia jakie zrobiłem nadają się do publikacji, i nie odstraszają. 

Chyba nie tylko ja miałem dzisiaj natchnienie na domowe "sesje zdjęciowe" --> Emnilda

Przed zmianami, które można podciągnąć pod wiosenne powiewy energii chciałem pokazać jak dużo przedmiotów można zmieścić w tak małym wnętrzu. Wejdźmy, zapraszam!


Zdaję sobie sprawę że nie posiadam rezydencji jednak nie zmienia to faktu że czymś prócz lokalnej historii się inspirowałem, na czymś wzorowałem, coś mi dało do myślenia lub po prostu się spodobało. Widać tęsknotę do antyków, różnych stylów; wnętrze jak u dandysów np. jak na blog_dandy_portraits  Należę oczywiście do entuzjastów produktów z IKEA, to widać. Jednak seria Leksvik ujęła moje serce całkowicie. Szkoda że sprzedają coraz mniej elementów z tejże serii. 

Fotel oraz witryna pojawiają się tutaj najczęściej; są czymś w rodzaju ulubionych mebli. Fotel był przeceniony i jak zobaczyłem go to postanowiłem że będzie u mnie. Dwukolorowa poduszka została uszyta i podarowana przez Arachne, specjalistkę od haftu i patchwork'u. Witryna, zwana też etażerką, mieści obecnie więcej kubków nie mających stałego miejsca w kuchni niż ozdobnej/pamiątkowej porcelany lub innych bardziej reprezentacyjnych przedmiotów.

Książki i czasopisma dotychczas walały się prawie na każdej wolnej powierzchni, postanowiłem się ograniczyć, bo już nie panowałem nad tym. Jakiś czas temu kupiłem gazetnik  który pojawi się po przemeblowaniu i trochę pomaga opanować stosy gazet (nie kupuję dzienników, jeden tygodni i parę miesięczników jednak one też gdzieś się muszą gromadzić) pozostała jedna sterta - przy łóżku ;)















Ten zakurzony kąt (na ciemnej podłodze widać kurz po pół godzinie, ale bardzo lubię ten odcień) chowa moje ulubione zdjęcie Paryża, kupiłem tą kopie bardzo dawno, ujęła mnie tym że wreszcie wieża Eiffla nie jest na pierwszym planie.

Jeżeli coś Ciebie zainteresowało zapytaj w komentarzu :)
pozdrawiam! 

piątek, 22 lutego 2013

'Hrabiowska' szafa gentlemana.

Powstał i powstaje w coraz większym tempie ogrom blogów oraz stron poświęconych modzie męskiej jako elementu ważnego w życiu mężczyzny niezależnie od jego poglądów i zapatrywań. Nastały czasy kiedy mężczyzna powinien dbać o ubiór, tak jak to kiedyś czynił prawdziwy gentleman. Nie chodzi tutaj już o modę, po prostu prawdziwy mężczyzna jest zadbany i ma dopasowany do siebie i sytuacji strój. Tutaj zagadnienie "zadbany" rozchodzi się na wiele dróg - dbałość o ciało, o garderobę (konserwacja), dobór stroju, gadżety gentlemana oraz wiele innych pomniejszych tematów. Moim zdaniem trzeba zaglądać na takie strony, czytać książki nie omijać artykułów w tejże tematyce. Dowiedziałem się że dwurzędówki nie są do końca passe, a kołnierzyk koszuli powinien być schowany pod klapami marynarki, prócz paru sytuacji (szczegóły muszę doczytać i się "douczyć"). Niewtajemniczonym powiem że nie trzeba cały dzień chodzić w garniturze aby być gentlemanem z klasycznym stylem. 



Dwa lata temu na moje życzenie ale nie z mojego pomysłu otrzymałem na gwiazdkę album o modzie klasycznej autorstwa Bernharda Roetzel'a "Gentleman. Moda ponadczasowa". Prezent przejrzałem, zachwyciłem się wydaniem (wewnętrzne strony okładki mają wzór jak klasyczna koszula) poczytałem artykuły, i w tym zachwycie odłożyłem na półkę aby parokrotnie zajrzeć co przedstawia przymiotnik "ponadczasowa". Rzeczywiście wiele rzeczy nie zmienia się często, bespoke czyli miarowe szycie, buty czy najlepsze zegarki to sprawy raczej stałe; książka pomaga ukształtować pewne spojrzenie na dobór materiałów, właściwie kształtuje nasz gust, przez co wybieranie ubrań, zapachów czy dodatków staje się łatwiejsze a wybory trafniejsze. Epoka postmodernizmu mocno wyparła z nas etos gentlemana dlatego warto wrócić do dawniej przekazywanego wzorca, w końcu uniwersalne prawdy to nie tylko dopasowana poszetka czy dobrze wypastowane buty, To także jakość naszego postępowania oraz sposób myślenia. Jednak o dobrym wychowaniu należy już czytać u innych autorów ;)


Album ponadto że ma funkcję dydaktyczno - praktyczną to cieszy oko, co zachęca do częstego sięgania po niego. Mimo że minęło parę dobrych lat od pierwszego wydania poszczególne rozdziały ani tez fotografie nie wydają się archaiczne. Najbardziej jednak w moje serce trafiła duża zawartość 'brytyjskości' ;) 



Dla mnie, jak dla wielu, klasyką określa się ubrania uniwersalne które można zastosować na tzw "różne okazje" ale też które się nie starzeją wraz z przemijającą modą. W nadchodzącym sezonie blogi i fora wieszczą powrót kurtki jeans'owej; mnie to cieszy bo moja oczekuje  w szafie. 

Zacznę od zapinanego swetra w kolorze jasnoszarym. Prezentuję się katastrofalnie na wieszaku i też tak wyglądał w sklepie. Zakupiony po ogromnej przecenie za 'ostatni grosz', sprawił wielką radość i dawał komfort termiczny mimo że jest z akrylu, który jak wiadomo często daje uczucie tropiku. Do wad tego plastikowego materiału można zaliczyć jeszcze rozciąganie się i mechacenie od pierwszych chwil, pomimo to uwielbiam ten sweter - jak już się zużyje totalnie to przerobię go na poduszkę. 


Z racji zmian innego oświetlenia oraz aparatu muszę sprostować że to zdjęcia tego samego swetra, w rzeczywistości kolor jest jak na zdjęciu powyżej.

Akryl o którym negatywnie się rozpisałem ma też swoje zalety. W bardzo zimne dni 'grzeje', nie łapie plam i jest stosunkowo niedrogim tworzywem na tkaniny. Ponadto raz zafarbowany fabrycznie nie farbuje innych ubrań w trakcie prania. Chociaż nie jest to regułą.

Z ciekawszych rzeczy to takie "over-size'owe" swetry można w chłodne dni nałożyć np na marynarkę lub cieńszy, gładki sweter, zamiast cieńszej kurtki. Mówimy oczywiście o pogodzie wiosennej lub jesiennej. Taką stylizację parę miesięcy temu zaprezentował Mr. Vintage. - blog 


W przeciągu ostatniego roku nabyłem taką zwyczajną marynarkę, oczywiście wtedy trochę mniej wiedziałem w tym temacie, jednak jak wiele mitów modowych głosi należy mieć taką sztruksową, niby uniwersalną. Im dłużej poczytuję zawartość blogów o modzie klasycznej tym częściej dochodzę do wniosku że miano 'uniwersalnego' nie jest dane nawet białemu t-shirt'owi.  Nie rozdrabniając się chcę podkreślić iż marka F&F dostępna m.in. w Tesco ma specyficznych projektantów. Czasami zachwycają, tym razem zdziwili. Marynarka ma po 4 guziki na rękawach (dawno takiego rozwiązania nie widziałem) oraz skośne kieszenie zewnętrzne co uważane jest przez niektórych za archaiczne. Jednak drobny sztruks nie jest rażący dlatego nie żałuję zakupu.


Na koniec chciałem zaprezentować zapomniany dodatek.Był modny w XIX wieku, wcześniej jako element bardzo zdobiony haftami, kamieniami, wykonany z pięknych tkanin był symbolem dandysa. Oczywiście że klasyczne stroje zawsze gdzieś kamizelkę, dopiero moda sprzed dwóch, trzech lat przywróciła jej, nie tak ogromny, ale zawsze, blask. Nie kieruję się modą jako drogowskazem, najczęściej wiem co modne aby wychodząc na ulicę wiedzieć czemu ludzie się tak dziwnie patrzą. ;))) Niestety żyjemy w trochę zbyt małej tolerancji dla ubioru a większej dla snobizmu i powtarzalności. 
pozdrawiam


środa, 6 lutego 2013

Gdzieś z zapisków w notesie ...

Dzisiejsza myśl przewodnia nie jest właściwie związana z niczym co możemy nazwać moim rejonem zainteresowań. Czy ktoś oglądał film "Depresja gangstera"?? Właśnie ostatnio czuje się tak mocno 'zblazowany", zmęczony i znużony tym co wokół się dzieje że wszelka wena na "posty o szlachectwie" i nie tylko gdzieś uciekła. Czuje się trochę wypalony jak ten gangster, który nie do końca wiedział co dalej. Spokojnie, nie jest to żadne poważne załamanie. Napisałem dwa posty 'na brudno', porobiłem parę zdjęć jednak to też mnie nie cieszy. Może czas na zmiany?? Dlatego teraz przedstawię listę zamierzeń na najbliższe miesiące względem tejże strony, być może ktoś mnie z tego rozliczy??

Wszystko oczywiście pod "szlachecką dyktaturą" ;)

1. Literatura i księgozbiór.
    
Mam około 20 pozycji książkowych i albumowych związanych z szlachtą, międzywojniem oraz wcześniejszymi okresami. Zamierzam przedstawić recenzję każdego, razem lub w jednym artykule. 
I zamierzam kupić album P. Korduby "Sołacz. Domy i ludzie", nie mogłem od niego oderwać wzroku w księgarni. 

Chcę także uporządkować wszystko co zebrałem, więc może też coś wyprzedam. Zamierzam także zaprojektować kąt do czytania, z miejscem na woluminy.


2. Moda i odzież. 

Właściwie blogów odnośnie mody klasycznej, mody sprzed dekad i wieków jest bardzo dużo. Wiele by się pokrywało postami z tym co chcę zaprezentować, ale i tak to napiszę. Może na razie nic z "second-handów" się nie pojawi, przegląd klasycznej szafy się znajdzie.


3. Pamiątki, bibeloty, drobne przedmioty z wielką historią.

Mam dużo rzeczy, które mógłbym zaliczyć do powyższej grupy. Ostatnio przeglądałem różne pamiątki i jest o czym pisać, i co przedstawić. Mam też nie tak mało ciekawych zdjęć rodzinnych sprzed wielu lat. Wszystkiego po trochu. 



4. Fotografia. Poznań. 
 W grudniu otrzymałem kalendarz z wspaniałymi, lecz zapomnianymi, nieznanymi, zabytkami Poznania. Dobre zdjęcia nadrobiły wszystko. Nasze miasto bogate jest w różne "tajemnice", nawet te architektoniczne warto czasem ujawnić. 



5.  Architektura

Klasyczne wnętrza. Bardzo pojemne określenie. Nie zawsze eklektyzm jest wskazany, mimo iż zalecany dla domów urządzonych w takim stylu. Nie do końca sam o tym byłem przekonany póki nie zaznajomiłem się z literaturą fachową. Chcę opisać czym charakteryzowały się konkretne mieszkania, i co w obrębie danego stylu było dozwolone z architektonicznego punktu widzenia.


#


środa, 23 stycznia 2013

Nowości wokół mnie

Niedzielne popołudnie wypełniłem spacerem po Winiarach. W jakiś sposób chciałem odreagować ostatni tydzień ale też skorzystać z mroźnego powietrza i braku śnieżycy. Przy okazji postanowiłem przejechać parę przystanków trasą tramwajową "winiarską" i jeszcze wstąpić do księgarni. Natrafiłem na album o którym już słyszałem ale nie miałem w ręku - "Sołacz. historie domów i ludzi." aut. Piotra Korduba jest ogromną publikacją, wznowioną pod koniec ubiegłego roku. Od zawsze przyciągała mnie ta dzielnica pełna pięknych ogrodów w które wpasowano bardzo stylowe domy i rezydencje. Nie wiedziałem jednak że jest to dzielnica nie aż tak bardzo wiekowa, a i też zaprojektowana od podstaw. Z publikacji dowiadujemy skąd pochodzą rodziny, mieszkańcy tych domów i czemu zawdzięczają bycie "poznańczykami". Oczywiście nie mogło zabraknąć odpowiednio opracowanych zdjęć. Fotografie współczesne zmieszane są odpowiednio z odświeżonymi skanami starych fotosów.  

Skan okładki pochodzi ze strony www.kultura.poznan.pl
Zapraszam też do obejrzenia innych nowości...

wtorek, 1 stycznia 2013

Niezwykle refleksyjnie w Nowym Roku


Witam!

Poniższe "wypociny literackie" były tworzone trochę wcześniej, zacząłem pisać aby się nastawić na coś ciekawego w Nowym Roku. Nie lubię postanowień noworocznych, jednak zawsze coś sobie obiecuję i w tym roku będzie to, prócz większej ilości wpisów na blogu, że zakupię wreszcie wymarzoną lustrzankę lub lepszy aparat. Znając siebie to minie następny rok jak zacznę naprawdę z tego korzystać. Poprzedni rok był na tyle pozytywny że aż sumienie się odzywa jak w filmie >Miś< „pamiętajcie aby plusy nie przesłoniły wam minusów!”. O tych ostatnich ciężko zapomnieć.  

Słysząc nadal huk petard życzę wszystkim czytelniczkom i czytelnikom Bloga oraz ich rodzinom spełnienia marzeń, celów oraz dużo zadowolenia w 2013 roku.

* * *