niedziela, 5 maja 2013

Wiosna aktywnie :)

 Poznań za pół ceny oraz majówka m. in. z Multikinem wraz z innymi atrakcjami z końca kwietnia wyrwały mnie z marazmu przedwiosennej zawieruchy pogodowej. Mocne słońce wraz z ciepłym, pachnącym wiosną powietrzem porwało mnie, tak jak innych, z domowych pieleszy do miasta tętniącego życiem, tęskniącego do spacerów wieczornych, przechadzek w dzień, powrotów nad ranem i wielu innych powiązanych z tym atrakcji. Dzisiaj chciałem przedstawić parę ciekawych atrakcji dostępnych nie tylko w Poznaniu.

Zacznijmy od premier filmowych

Pozycją obowiązkowa dla miłośników szeroko pojętego międzywojnia jest "Wielki Gatsby". Zapowiada się jako dobry melodramat, wraz z wspaniałą scenografią i efektami, które (być może celowo) są lekko przerysowane; mimo wszystko niecierpliwie czekam na premierę.


Wiele osób dziwi się czemu lubię oglądać ciężkie filmy, oraz czemu darzę takim sentymentem polskie filmy tego kalibru. Wtedy zastanawiam się czy pytający ma jakiekolwiek wymagania wobec oglądanego dzieła, ale też lubię oglądać filmy mające chociaż zarys drugiego dna, odrobinę przesłania. Jednym z takich filmów po "Róży" oraz "Pokłosiu" jest tegoroczny dramat "Oszukane". Fabuła opiera się na pomyłce popełnionej przed laty, która na jaw wychodzi powoli i boleśnie, a mimo tego nie przynosi ukojenia. Więcej w zapowiedzi. 


Żałuję że nie poszedłem do kina na Nędzników, i w takiej "nędzy umysłowej" pewnie pozostanę póki ktos mi nie podrzuci tego filmu ;) W ramach pocieszenia chcę pośmiać się na Almodovarze, jego barwne postacie, mieniąca się kolorami scenografia oraz przewrotność dialogów przywracają najlepszą energię witalną. Na wiosnę energii nigdy za mało. 


Zdaję sobie sprawę że chodzenie do kina kosztuje jak każda rozrywka lecz "odkryłem" niedawno mnogość ofert promocyjnych w kinach (np. promocje tygodniowe w Multi, czy też czwartki w kinie Muza). Jakkolwiek nawet najbardziej napięty budżet poradzi sobie z drobnym wypadem do kina ;) Oczywiście można poczekać aż znajdziemy to  w  zasobach internetu.

***

Aktywności tytułowe mają też odniesienie do powrotu do dawno zapomnianych zwyczajów - spacerowania oraz odwiedzania dalszych znajomych. W ubiegłych latach bardzo często spacerowałem po parę kilometrów co dawało mi ukojenie, wyciszenie oraz kawał dobrego wysiłku fizycznego. Polecam zabieranie towarzystwa równie też lubiącego spacery oraz mającego orientacje w terenie. Dla mnie zawsze ważne jest obranie konkretnego celu, gdyż trasa zawsze po drodze gdzieś się wyklaruje, i żadne planowanie jak w GPS-ie nie zdaje egzaminu..

Poznań za pół ceny nie była bardzo porywający gdyż musiałem większość tego weekendu spędzić na różnych obowiązkach, co nie oznacza że nie skorzystałem w ogóle. Nabyłem grubą książkę o architekturze w Poznaniu w latach 1780 -1880, który uważam za bardzo ciekawy i rozwojowy dla mojego miasta. link do książki.

Przeglądając książki i albumy w Salonie Posnania, przy ul. 27 grudnia, w budynku Arkadii (tam gdzie Empik), spokojnie mogłem obejrzeć album jaki sobie upatrzyłem, i który być może kupię czyli Na starym Grunwaldzie Link do albumu. Oferta "za pół ceny" była dosyć mizerna jeżeli chodzi o Wydawnictwo Miejskie, lecz oczekuję na inne promocje. Co ciekawe w sklepie internetowym przedruki starych map oferowane są w kosmicznej cenie (cały zestaw) a w sklepie stacjonarnym oferowane są pojedyncze egzemplarze za nieduże pieniądze. Obecnie prawie każda dzielnica została już opisana w Kronikach Miasta Poznania, dzięki czemu każdy mieszkaniec może poczytać o swoim "fyrtlu"*.


Po tych wszystkich eskapadach które w większości pominąłem spokojnie zaszywałem się z retro kryminałem i odpoczywałem od wrażeń. 

Oby wiosna trwała długo.

-----------------
* fyrtel - z gwary poznańskiej, określenie na dzielnicę, bliską okolicę, miejsce zamieszkania

5 komentarzy:

  1. Niestey w moim mieście kino jest dosyć zacofane , kiedy wejdą jakieś nowości często są one już w internecie :) chciałabym obejrzeć "szukane" :) pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dlatego warto wyruszać na "kinomaniactwo" gdzie indziej. wszyscy moi znajomi z mniejszych miejscowości przyjeżdżali do mojego miasta i uważali je za wielkie, a ja patrzałem na Pn* jak na dużą wioskę (wszyscy się znają, nic ciekawego się nie dzieje...)
      Oglądanie ściągniętych filmów to już nie to samo co przesiedzenie w sali kinowej dwóch godzin, to jest dobrze spędzony czas. :)

      Usuń
  2. Ach, tyle filmów już przegapiłam, ale jakoś nigdy nie potrafię się zebrać, żeby się wybrać do kina (jestem kompletnym filmowym ignorantem :<). Ale za to spacerowanie uskuteczniam od dłuższego czasu: zarówno stricte jeśli chodzi o docieranie na uczelnię (co się przy tak pięknej pogodzie będę w tramwaju gniotła ;)), jak i łażenie po mieście, żeby lepiej je poznać (bądź co bądź studiuję dopiero parę miesięcy, więc jeszcze za dużo o "moim" Wrocławiu nie wiem ;p). Najbardziej mnie zaskakuje, jak przejdę równoległą ulicą do tej, co zazwyczaj i nagle odkrywam, jakie cuda tam się kryją (np. muffiniarnia, teatr lalek etc.) :).

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Kiedyś też wiele filmów mnie ominęło a wokół ludzie o nich rozmawiali, może aż tak bardzo kino-maniakiem nie jestem jednak chcę znać chociaż jedną nowość na miesiąc :)
      nie chodziłem dłuższy czas do kina, może chcę to teraz nadrobić??
      Podobno Wrocław pod względem ludzi i "budowy miasta" jest podobny do mojego Poznania - dlatego takie niespodzianki z równoległej ulicy to właściwie norma :D W takich dużych miastach uwielbiam spędzić dzień powszedni na samym "łażeniu" po rożnych takich miejscach, odkrywa się małe sklepiki, zapomniane księgarnie albo całkiem oryginalne miejsca (smażalnie pączków) :)

      Usuń
    2. Ja zaległości kinowe będę miała czas nadrobić najwcześniej po sesji niestety ;). Fakt, takie odkrywanie małych, zapomnianych sklepików jest świetne, takie miejsca mają swoją magię :). Btw zapraszam do zajrzenia czasem na mojego bloga ;)).

      Usuń