wtorek, 19 czerwca 2012

ściana reprezentacyjna

Witam!

Od dłuższego czasu nie publikowałem nic nowego jednak nadmiar bodźców zawsze powoduje skutek przeciwny do zamierzonego czyli uśpienie kreatywności. Połączenie Euro2012, przesilenia wiosennego oraz podsumowanie dokonań nie przyniosło oczekiwanej radości, jednak aby tak bardzo nie "smęcić" podkreślę że tak zwane poszukiwania wewnętrzne czyli samorozwój trzyma się dobrze.. 



Poczta dostarczyła moją wymarzoną publikację czyli "Jaśnie Panicz o Witoldzie Gombrowiczu" Joanny Siedleckiej, biografia arystokraty który stał się artystą oczami różnych ludzi z jego otoczenia. Siostra - polonistka polecała gorąco tą publikacje jako świadectwo "minionej epoki". 


Ściana.


Zwyczajny kawałek muru blokowego postanowiłem już dawno zmienić w trochę bardziej przyjazne miejsce. Poprzednia aranżacja tego korytarzyka (prowadzi do pokoju i jest naprzeciwko wnęki z szafami) składała się z przetartego parkietu oraz ciemnej tapety, imitującej ceglany mur z nieproporcjonalnych, brudnych pustaków. Szpachlowanie pozostawiłem mistrzowi. Może i ja posiądę kiedyś tę umiejętność?? :)
Jak w poprzednim projekcie po prostu zrobiłem przedłużenie pokoju, podłoga ta sama bez połączeń - progów, tutaj niepotrzebnych listew dylatacyjnych, farba dulux identyczna jak w pomieszczeniu do którego prowadzi, brakowało jedynie sztukaterii, jest to jednak do dopracowania. 





Oto ściana w całej okazałości, na razie jak widać się zapełnia. Prosta koncepcja ciągle zmieniającego się otoczenia akurat pasuje do tego projektu. Za jakiś czas zdjęcia mogą się  znudzić, ramki znaleźć inne zastosowanie a plakaty spłowieją. Najbardziej oczywistym dla mnie było umieszczenie zdjęcia pradziadka, które skontrastowałem z pustą ramką z ciemnego drewna oraz plakatem z epoki, jednak w bardziej graficznej tonacji. Lewa strona rodzinnej "tablicy" jakby odzwierciedla prawą - od góry biała ramka ze zdjęciem Londynu (nawiązuję do planowanej sztukaterii), ramka drewniana (dobrze odbija od bladoniebieskiej ściany) oraz fotografia z domu pradziadków (z innej "gałęzi" rodziny) sprzed II wojny światowej. Na samym dole kalendarz z gwiazdami kina sprzed półwiecza. 


Jak już przebrniecie przez moje techniczno-architektoniczne wywody to pochwalę się że wszystkim gościom podoba się to sprawdzone rozwiązanie, właściwie kluczem nie jest sama ściana ale to jak się komponuje wszystko co chcemy zawiesić. Zainteresowanym powiem że skrajny fragment pierwszego zdjęcia to po prostu bałagan "twórczy" ;))))







Największą radość sprawia wybieranie zdjęć, ale też wspominanie. Przy poprzednim projekcje było to wybierania zdjęć rodzinnych na o bardziej zapełnioną ścianę. 
Zaczynam lubić takie kreatywne lato :)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz