wtorek, 1 stycznia 2013

Niezwykle refleksyjnie w Nowym Roku


Witam!

Poniższe "wypociny literackie" były tworzone trochę wcześniej, zacząłem pisać aby się nastawić na coś ciekawego w Nowym Roku. Nie lubię postanowień noworocznych, jednak zawsze coś sobie obiecuję i w tym roku będzie to, prócz większej ilości wpisów na blogu, że zakupię wreszcie wymarzoną lustrzankę lub lepszy aparat. Znając siebie to minie następny rok jak zacznę naprawdę z tego korzystać. Poprzedni rok był na tyle pozytywny że aż sumienie się odzywa jak w filmie >Miś< „pamiętajcie aby plusy nie przesłoniły wam minusów!”. O tych ostatnich ciężko zapomnieć.  

Słysząc nadal huk petard życzę wszystkim czytelniczkom i czytelnikom Bloga oraz ich rodzinom spełnienia marzeń, celów oraz dużo zadowolenia w 2013 roku.

* * *


Wyjątkowo zaczynam pisać post wcześniej; patrzę co pewien czas na upływające między palcami godziny, na przedostatni zachód słońca w tym 2012 roku, przychodzi taka bardzo tendencyjna refleksja; co było?, co jest? co będzie??, taką też formułką rozpoczynała wróżenie z kart klasycznych moja babcia, a  i też prababcia. Zastanawiam się jak zmienić swoje nieciekawe nawyki i przyzwyczajenia. Czy przeraża was styczeń bo macie własną działalność czy może czekacie z utęsknieniem na świeżą dawkę energii?

Marzeń nie zdradzam chyba że są tak nierealne, że nie warto ryzykować ich niespełnieniem. Takie jak uratowanie wydawnictwa Świat Książki, albo stanie się właścicielem jakiegoś dworku lub pałacyku w Wielkopolsce, do takich nieosiągalnych mógłbym zaliczyć też wykup ziemi należących kiedyś do przodków. Ponad rok temu przejeżdżałem obok sporej działki budowlanej z napisem "na sprzedaż"; jest to część pozostała po jednym z posagów siostry mojego pradziadka. Długi czas nie było dostępu do żadnych informacji, wiele razy jeden fakt był zastępowany innym a później jeszcze prostowany, czas i ludzka pamięć tez mają wpływ na zniekształcenie obrazu całej sytuacji tamtej części rodziny. Jest to tylko żal sentymentalny, taki bardzo niepragmatyczny; czasem po prostu chciałbym mieć coś co należało do moich przodków, coś większego niż drobny bibelot. Widziałem tylko że zniknęła tabliczka pośrednika oraz usunięto prawie wszystkiego drzewa, krzewy i śmieci. Po prostu pusty plac...

Nadal siedzę przed ekranem i nic nie robię prócz hałasowania klawiaturą. Za oknem robi się coraz ciemniej, kawa oczekuje w kuchni, pewnie wystygnie zanim tam dotrę. Ostatnio po zmierzchu odchodzi mi ochota na wychodzenie z domu (starzeje się :P) chyba że jestem poumawiany, ale też nachodzi chęć na czytanie. I wtedy powraca tematyka ogromnych księgozbiorów, które według niektórych, żyją własnym życiem, rozrasta się jak urbanistyka we wschodniej europie oraz kosztuje tyle ile wynosi budżet małego państwa w Afryce. Teoria ta nie przeszkadza mi czytać i kupować następne woluminy.

Poczułem się jak felietonista, z tym przesiadywaniem przy biurku, rozmyślaniem oraz refleksyjnym stylem pisania. Etos lekko zdziwaczałego człowieka uzależnionego od używek, w tym pisania, przesiadującego godziny, rozmyślającego gdzieś wpisuje się w moje życie. Leniwe popołudnia i pracowite poranki, bo przecież z pisarstwa nikt jeszcze nie wyżył, odwieczne pytania o ustatkowanie się... Nie jestem aż takim dandysem jak to przedstawiłem... Czy warto to zmieniać?? 

4 komentarze:

  1. Bardzo fajny wpis! Ja też czasami łapię się na tym, że zapatrzę się gdzieś w przestrzeń i rozmyślam... Co do marzenia o dworku - też czasem sobie wyobrażam siebie w jakiejś posiadłości. Pewnie jakbym wygrała w totka (w którego nie gram), to coś bym wymyśliła w tym kierunku... Marzy mi się 10 pomieszczeń, każde z innym przeznaczeniem. Pokój muzyczny, biblioteka, oranżeria, jadalnia... Teraz mam kilka pomieszczeń, które spełniają funkcję kilkunastu. Sypialnia, garderoba z pokojem muzycznym (ja nie gram, ale Włóczykij jest rockmanem - komponuje i gra na gitarze), biblioteka z czytelnią, korytarz w dalszej części przechodzący w przedpokój, salon z jadalnią i balkonem etc. Człowiek sobie radzi jak może,co nie?
    A tak poza tematem - byłam wczoraj na giełdzie mebli obok Starej Rzeźni. Piękne mają rzeczy! I choć raczej zakupy robię przez internet, to świetnie jest popatrzeć i pooglądać te wszystkie stare meble na żywo.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję za pochwałę wieloletniej blogerki!
      Tak bywa z marzeniami o pałacyku czy innej siedzibie dworskiej, tak właściwie to "bardzo stare marzenie". W końcu po to jest taki dworek aby móc się cieszyć wszystkimi dziedzinami życia w osobnych pomieszczeniach, tak jak piszesz każdy sobie radzi jak może :D na razie jest skromnie lecz nikt nie powiedział że się to nie zmieni, czasami gram w lotka albo kupuje zdrapki :)
      Wielokrotnie wybierałem się zakupy/oglądanie na Starą Rzeźnie, i byłem tylko dwa razy, kupiłem zegar, innym razem obszedłem wszystkie stoiska. Chętnie miałbym stary mebel, zabytkowy jednak nie w nadmiarze.
      pozdrawiam

      Usuń
  2. masz wspaniałego bloga! będzie mi miło jeśli spodoba Ci się mój i również go zaobserwujesz ;))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Już przejrzałem parę postów na twoim blogu,dużo tam ciekawych tematów. Zapraszam częściej do mnie. Dużo pisze o przeszłości ale wiele tematów jest nadal aktualnych.
      pozdrawiam

      Usuń